Rozważanie Ewangelii według św. Jana


Tytuły rozważań


ROZDZIAŁ 6


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21


Rozmnożenie chleba przez Jezusa

Potem Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie.1 Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali.2 Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami.3 A zbliżało się święto żydowskie, Pascha.4 Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?5 A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.6 Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać.7 Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego:8 Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?9 Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy.10 Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał.11 A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło.12 Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów.13 A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat.14 Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.15 (J 6,1-15)

1. Miłosierdzie i wszechmoc Jezusa

„Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali”. (J 6,2) Jezus w cudowny sposób nakarmił ogromną ilość ludzi, rozmnażając chleb i ryby. Uczynił to, gdyż rozumiał ludzkie potrzeby i żal Mu było głodnych ludzi, którzy podążali za Nim, tym bardziej że wielu z nich chorowało. Po tym cudzie św. Jan opisuje cud drugi: chodzenie Jezusa po jeziorze (J 6, 16-21). Rozmnażając pokarm i chodząc po jeziorze Jezus pokazał, że potrafi zrobić to, co chce, zarówno z chlebem jak i ze swoim ciałem. W ten sposób przygotowywał ludzkie umysły i serca na przyjęcie trudnej do zrozumienia prawdy, że pod osłoną chleba i wina będzie dawał swoje Ciało i Krew rzeszom ludzkim, przez wszystkie wieki i w różnych miejscach na świecie. Wszystko będzie możliwe dla Jego Boskiego miłosierdzia połączonego z Boską wszechmocą. (Więcej o Eucharystii tutaj)

2. Hojność obdarowującego Jezusa

„Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić”. (J 6,5-6) Filip nie umiał dać żadnej dobrej rady Jezusowi, dotyczącej nakarmienia ludzi. Zdołał jedynie stwierdzić: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać” (J 6,7). Apostoł nic nie doradził ani nie rozwiązał problemu, stanął bowiem bezradny wobec trudnej sytuacji. Jego słowa jednak ukazały wielkość tego, co potem nastąpiło. Trzeba bowiem było więcej niż dwieście denarów – a więc sumy ogromnej – aby każdy „mógł choć trochę otrzymać”. A nawet na tak bardzo skromny posiłek nie mieli pieniędzy. Jednak Jezus rozwiązał tę trudną sytuację. Nie mając pieniędzy sprawił, że każdy z ogromnej rzeszy ludzi, w której samych mężczyzn było około pięciu tysięcy, nie trochę otrzymał, lecz najadł się do syta. Więcej jeszcze. Na polecenie Jezusa uczniowie zebrali resztki jedzenia „i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów”. (J 6,13) To wydarzenie powinno przemówić do każdego z nas. Powinno nam uzmysłowić, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, dlatego można Mu zaufać bezgranicznie.

3. Dodawać dobro do dobra

„Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy”. (J 6,8-9) Okazało się, że spostrzeżenie Andrzeja o pięciu chlebach i dwóch rybach – pozornie bez znaczenia – nie umknęło uwadze Jezusa. To, co powiedział apostoł, wydawało się bez znaczenia praktycznego, co zresztą on sam przyznał, mówiąc: „lecz cóż to jest dla tak wielu?”. A jednak Jezus nie zlekceważył tego, co usłyszał od brata Szymona Piotra. Powiedział do uczniów: „Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał.” (J 6,10-11) Postępowanie Jezusa jest ważnym pouczeniem dla ludzi mających zwyczaj odrzucać wszystkie pomysły, poglądy i myśli, które nie pochodzą od nich samych. Jezus dobrze wiedział, co ma uczynić, a jednak posłuchał tego, co powiedział Filip i Andrzej. Nie okazał im lekceważenia, nie wyśmiał ich uwag i oceny sytuacji. Przeciwnie, wziął w swoje ręce chleby i ryby, o których powiedział Mu Andrzej. Tak postępując, Jezus pouczył nas, że powinniśmy przyjąć każdy dobry ludzki pomysł i udoskonalić go naszymi zdolnościami, naszym dobrym działaniem. Do dobra należy dodawać dobro. Takie postępowanie przyniesie więcej pożytku niż wyśmiewanie się z cudzych poglądów, uznawanie ich za „głupie”. Nie wolno przyjmować i rozwijać tylko tych ludzkich pomysłów, które skłaniają do czynienia zła. Takie postępowanie byłoby bowiem dorzucaniem swoich grzechów do grzechów innych ludzi.

4. Nie marnować otrzymywanej żywności

„A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów” (J 6,12-13). Na polecenie Jezusa uczniowie mieli pozbierać pozostałe resztki żywności. Okazało się, że było ich wystarczająco dużo, by zapełnić dwanaście koszów. Fakt ten poucza, jak hojnie udziela Bóg swoich darów. Jezus dał ludziom więcej żywności, niż mogli zjeść. Nie musieli się więc ograniczać w jedzeniu. Naprawdę mogli wzmocnić swoje strudzone ciała. To nas poucza, byśmy i my byli hojni w dawaniu. Drugie pouczenie, które zawiera opisane przez św. Jana wydarzenie, to to, byśmy nie marnowali żywności, gdyż jest ona zawsze darem Bożym. Jest to pouczenie wciąż aktualne. W naszych czasach bowiem, zwłaszcza w bogatych krajach, wyrzuca się tonami żywność na śmietnik. A przecież mogłaby ona zaspokoić głód tych, którym żywności brakuje. Lekkomyślne marnowanie żywności przejawia lekceważenie Boga, dzięki któremu ją mamy w obfitości, lekceważenie ludzi, którzy ją wyprodukowali, i brak miłości do głodujących, którzy są skazani na niedostatek pożywienia, głód, choroby i przedwczesną śmierć. A przecież, w skali globalnej, Bóg dał ludzkości tyle pożywienia, by nikt nie umierał z głodu. To nie brak pożywienia zabija, lecz brak miłości, który przejawia się w braku współczucia i braku wysiłku, by się podzielić. Cudowne nakarmienie tłumu przez Jezusa pokazuje, że można nakarmić głodujących, jeśli się tylko coś dla nich chce zrobić.

5. Jezus mógłby być dobrym ziemskim królem

„A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę”. (J 6,14-15) Ludzie uznali Jezusa za proroka, ale pragnęli Go jeszcze obwołać swoim ziemskim królem. Chcieli to zrobić niemal przemocą, porywając Go. Zbawiciel poznał ich zamiar i oddalił się od nich. Nie chciał być ziemskim królem, chociaż bez wątpienia byłby bez porównania lepszym władcą niż ci, którym podlegał Izrael. Mógł rzeczywiście być dobrym królem – takim, który nie będzie szukał siebie, własnej chwały, bogactwa, który wszystkie siły poświęci ojczyźnie i jej mieszkańcom. Oddalił się, chociaż wiedział, że Jego ojczyzna nie znajduje się w dobrych rękach, że nie ma w niej przywódców, którzy by zapewnili jej rozwój duchowy i materialny. Bez odrobiny pychy Jezus mógłby uznać, że ze swoją mądrością, mocą i miłością bardziej nadaje się na ziemskiego króla niż wszyscy inni królowie świata, którzy byli przed Nim i przyjdą po Nim. W dodatku swoją mocą mógłby sprawić, że nigdy nie pokonałby Go żaden wróg, żadna ziemska armia. Mimo to nie chciał, aby Go obwołano królem. Tego bowiem nie zlecił Mu Jego Ojciec. W swoim ogromnym miłosierdziu Bóg chciał dać nie jednemu narodowi lecz całej ludzkości swojego Syna jako Króla. Chciał dać światu takiego Króla, który będzie się troszczył nie tylko o ziemski los każdego człowieka, ale przede wszystkim o jego życie wieczne. Chciał dać Króla, który będzie przez wieki, bez przerwy, karmił dusze ludzkie, aby umacniały się i wzrastały w prawdzie i miłości. W swojej miłosiernej dobroci postanowił dać swojego Syna jako Króla, który zapewni światu pokarm Bożej prawdy i Eucharystii. Jezus znał wolę Ojca, dlatego oddalił się od tych, którzy chcieli „przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem” (J 14-15) Odsunął się, by nadal pozostać ubogim nauczycielem, głosicielem Ewangelii, który coraz bardziej zbliża się do haniebnej lecz zbawczej śmierci krzyżowej. To na krzyżu, w koronie cierniowej, miał się ukazać nie tylko jako „król żydowski”, ale jako Król Wszechświata.

6. Potęga Jezusowego błogosławieństwa

W opisie cudu rozmnożenia chlebów i ryb uderza dysproporcja między tym, co mogli dla wielkiego tłumu uczynić uczniowie Jezusa i tym, co On uczynił. Jak stwierdził Filip, nie mieli pieniędzy, by kupić żywność dla ludzi i dać każdemu choć trochę (por J 6,7). Andrzej, brat Szymona Piotra, poinformował Jezusa, że jeden chłopiec ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, ale to jest niczym dla tak wielu (por. J 6,8-9). Dużo w tym miejscu było tylko trawy, dlatego wszyscy mogli na niej usiąść. Ten dar Boży znajdował się tam w obfitości, aby ulżyć zmęczonym tłumom. Szybko się okazało, że to czym dysponowali uczniowie, w rękach Jezusa wystarczyło do nakarmienia tysięcy ludzi. To „niewiele” bardzo się powiększyło dzięki błogosławieństwu Jezusa. Boże błogosławieństwo usuwa niedostatki, dlatego zawsze jest potrzebne. Po stworzeniu Bóg pobłogosławił zwierzęta, aby się rozmnażały, a potem ludzi, aby mieli potomstwo i panowali nad ziemią (por. Rdz 1,20-31). I dzisiaj, w epoce rozwiniętej techniki, potrzebujemy Bożego błogosławieństwa. Powinniśmy często o nie prosić i nie myśleć zarozumiale, że swoim wysiłkiem potrafimy rozwiązać wszystkie problemy osobiste, rodzinne i światowe. Zamiast dumnie i z pychą podnosić głowy, lepiej je pochylić pokornie, by spłynęło na nas Boże błogosławieństwo. Nie powinni rezygnować z tego błogosławieństwa, związanego z sakramentem małżeństwa, mężczyźni i kobiety planujący wspólne życie. Szybko bowiem mogą się przekonać, jak krucha jest ludzka miłość i jak wiele jest problemów, wobec których staną bezradni jak uczniowie Jezusa wobec ogromnego głodnego tłumu.

7. Cudowne rozmnożenie chleba zapowiedzią karmienia chlebem z Nieba

Dokonane przez Jezusa rozmnożenie chleba nie było Eucharystią, jednak symbolicznie ją zapowiadało. To, co się wtedy stało, można odnieść do Mszy św. W niej oddaje się w ręce Boga coś tak małego jak hostie i wino. On te dary przyjmuje, tak jak Jezus przyjął chleby i ryby, które miał chłopiec. Ten mały dar, złożony w ręce Boga, zostaje przemieniony mocą Ducha Świętego w Ciało i Krew Chrystusa i jest rozdawany ludziom w czasie Komunii św. Nie da się porównać wartości i znaczenia darów złożonych w ręce Boga podczas Mszy św. z konsekrowanymi – mocą Ducha Świętego – hostiami i winem. Złożone nasze dary były tylko owocem ziemi i pracy ludzkiej, natomiast oddane nam w Komunii św. są już Ciałem i Krwią Chrystusa. Niewielkie dary – przez konsekrację – stały się Jezusem Chrystusem, obecnym pod postaciami chleba i wina w pełni: ze swoim Ciałem i Krwią, z duszą i Bóstwem. To taki właśnie dar Boży jest rozdawany tym, którzy przystępują do Komunii św. Do oddanego do dyspozycji Boga chleba i wina powinniśmy w czasie każdej Mszy św. dołączyć jeszcze samych siebie, nasze wyrzeczenia, trudy, kłopoty i życiowe problemy. Bóg również te duchowe ofiary weźmie w swoje ręce i posłuży się nimi do czegoś tak wielkiego jak zbawienie ludzi. Wszystko, co dajemy dobrowolnie Bogu do Jego dyspozycji, powraca do nas w o wiele cenniejszej formie niż miało pierwotnie, podobnie jak to miało miejsce z chlebami i rybami, przyniesionymi Jezusowi. On potrafił nimi nakarmić ogromny tłum. Również naszymi małymi ofiarami duchowymi Bóg potrafi posłużyć się, by rozdawać życie wieczne ludziom na całym świecie. (Więcej o Eucharystii tutaj)

8. Dobrowolne współdziałanie z Chrystusem

Jezus nikogo nie zmuszał do współdziałania w rozmnożeniu chleba. Pragnął współpracy, ale dobrowolnej. I taką znalazł. Chłopiec, który miał pięć chlebów i dwie ryby, nie protestował, gdy Jezus wziął w swoje ręce całą posiadaną przez niego żywność. Uczniowie też nie mieli pretensji do Jezusa za to, że zabrał dziecku całe jedzenie. Św. Jan mówi, że to Jezus rozdał rozmnożone jedzenie siedzącym: „Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał”. (J 6,11) Jednak inni Ewangeliści wyjaśniają, że w rozdawaniu uczestniczyli także uczniowie Jezusa. Św. Mateusz pisze: „Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków”. (Mt 14,19-20) Uczniowie nie protestowali z tego powodu, że Jezus zlecił im zadanie rozdawania chleba i ryb, chociaż musiało to wymagać od nich głębokiej wiary, zwłaszcza na początku. Przecież chyba nie było tak, że kosze od razu napełniły się taką ilością jedzenia, jakiej potrzebowały tłumy. Gdyby tak się stało, to nikt by ich nie potrafił ruszyć z miejsca! Uczniowie poszli do ludzi, aby rozdać taką ilość jedzenia, jaką otrzymali od Jezusa wierząc, że wystarczy dla wszystkich. Zdobyli się na wiarę i dobrowolnie wykonali polecenie Chrystusa. I od nas Bóg oczekuje dobrowolnej współpracy, przede wszystkim przez oddanie w Jego ręce nas samych, naszej woli, wysiłków, codziennych trudów. Okazją do powtarzania naszego powierzania się Bogu jest każda Msza św., modlitwa poranna lub wieczorna. Wtedy możemy powtarzać Bogu, że z miłością i dobrowolnie oddajemy mu wszystko, z czego składa się każda chwila naszego życia. Można też oddać Bogu każde nasze działanie, zanim je wykonamy. Powinniśmy dobrowolnie pozwolić Bogu wziąć wszystko w swoje ręce, pobłogosławić i zrobić, co chce. Z pewnością Bóg dokona rzeczy wielkich dzięki temu, co daliśmy Mu dobrowolnie i z miłością. Przykładem pełnego oddawania Bogu wszystkiego była Maryja, Matka Jezusa i nasza. Dzięki swojemu całkowitemu oddaniu się Bogu najpełniej współdziałała z Jezusem w dziele Odkupienia. Również każdemu z nas Bóg powierzył jakieś zadanie w dziele zbawienia, które bez przerwy się dokonuje. (Więcej o naszych ofiarach duchowych tutaj)

Jezus idący po jeziorze do swoich uczniów

O zmierzchu uczniowie Jego zeszli nad jezioro16 i wsiadłszy do łodzi przeprawili się przez nie do Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł;17 jezioro burzyło się od silnego wiatru.18 Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się do łodzi. I przestraszyli się.19 On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się!20 Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali.21 (J 6,16-21)

1. Drugi cud zapowiadający Eucharystię

Jezus nie czynił cudów na pokaz. Jego cudowne działania zawsze miały na uwadze udzielenie pomocy, przede wszystkim chorym, niewidomym, chromym, trędowatym. Cud chodzenia Jezusa po wodach jeziora – podobnie jak cudowne rozmnożenie chleba – też był pewną formą udzielenia pomocy i zapowiedzią sakramentu Eucharystii. Idąc bezpiecznie po falach jeziora Jezus chciał umocnić wiarę uczniów w to, że potrafi ze swoim ciałem uczynić, co chce. Pokazał, że umie przyjść do ludzi pomimo takich przeszkód jak oddzielająca głęboka woda. Cudowne przyjście Jezusa do uczniów po powierzchni jeziora zapowiada inny cud, który dokonuje się w naszych czasach. Jest nim przychodzenie Jezusa do nas dzięki ustanowionej przez Niego Eucharystii. Przez ten sakrament Jego realnej obecności może On w cudowny sposób docierać do każdego człowieka na świecie, tak jak zbliżył się do łodzi uczniów, idąc po wodzie. Dzięki Eucharystii i związanej z nią Komunii św. może przychodzić do nas nie tylko duchowo, ale również ze swoim ludzkim zmartwychwstałym Ciałem. Dzięki ustanowionej Eucharystii ludzie we wszystkich zakątkach świata mogą Go teraz przyjmować tak, jak to mieli zamiar uczynić Jego uczniowie, którzy chcieli „Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali”. (J 6,21) (Więcej o sakramencie Eucharystii tutaj)

2. Jezus prowadzący łódź naszego życia do brzegu szczęśliwej wieczności

Uczniowie chcieli zabrać do łodzi Jezusa, który przyszedł do nich po wodzie, „ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali”. (J 6,21) To nie oni przewieźli łodzią Jezusa do brzegu, lecz On ich tam sprowadził w mgnieniu oka. Dzięki Jezusowi wszyscy razem znaleźli się tam, gdzie płynęli, na właściwym miejscu. To wydarzenie ukazuje symbolicznie pewien aspekt Eucharystii, w której przychodzi do nas żyjący Jezus, ze swoim Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem. Możemy w Komunii św. przyjąć Go do „łodzi” naszej duszy, tak jak uczniowie chcieli Go zabrać do łodzi, którą płynęli do brzegu. W zamian za to Zbawiciel prowadzi „łódź” naszego życia do „brzegu”, do szczęśliwego kresu naszego ziemskiego życia. Kieruje nas ku brzegowi wieczności, a potem chce nas wprowadzić do mieszkania w domu Ojca. Tam chce wejść z nami, aby nas przedstawić Ojcu jako kochających Go swoich braci i siostry. Jezus dobrze zna tę drogę, bo jest Synem Bożym, który przez Ojca został posłany do nas, a potem powrócił do Niego przez wniebowstąpienie. Wszedł jako pierwszy człowiek do nieba. Tam pragnie doprowadzić tych wszystkich, którzy zdali się w życiu na Jego kierownictwo, miłość i moc. Szczególną pomoc okazuje tym, którzy przyjmowali Go za życia w Komunii św. (Więcej o naszym wiecznym celu tutaj)

3. Duchowe pragnienie przyjęcia Jezusa do swojego serca

Jak mówi Ewangelista, uczniowie chcieli zabrać Jezusa „do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy brzegu, do którego zdążali”. (J 6,21). W tym wydarzeniu można się doszukać pouczenia, jak wielkie znaczenie ma już samo pragnienie przyjęcia do siebie Jezusa Chrystusa. Uczniowie chcieli być z Nim i zabrać Go do łodzi, On jednak szybko sprowadził ich na brzeg i tam byli razem. Wydarzenie to symbolicznie poucza, że mogą osiągnąć zbawienie wieczne dzięki Jezusowi Chrystusowi ludzie, którzy kochali Go za życia, wierzyli w Niego, starali się postępować według Jego nauki i przykładu, jednak bez swojej winy nie mogli przystępować do Komunii św., bo np. tam, gdzie mieszkali, nie było ani kościoła, ani kapłana. W takich wypadkach wielką wartość posiada łączność z Jezusem przez tzw. komunię duchową. Polega ona na głębokim i pełnym miłości pragnieniu przyjęcia Jezusa do swojego serca – na pragnieniu podobnym do tego, jakie mieli uczniowie Jezusa, którzy chcieli Go zabrać do łodzi. Zbawiciel przychodzi do kochających i pragnących Go ludzi i prowadzi ich do zbawienia, tak jak sprowadził na brzeg łódź ze swoimi uczniami. Chociaż komunia duchowa ma wielką wartość, to jednak nie powinno się nią zastępować przystępowania do Komunii św. eucharystycznej, gdy jest to możliwe. (Więcej o Komunii św. eucharystycznej i o komunii duchowej tutaj)

4. Groza i pokój Boży

Uczniowie Jezusa, którzy łodzią przeprawiali się przez jezioro, znaleźli się w sytuacji, która mogła wywoływać niepokój i strach. Nastały bowiem już ciemności, Jezusa nie było z nimi, jezioro burzyło się od silnego wiatru, a do tego jeszcze zjawisko niezwykłe: ktoś kroczy po jeziorze i nie tonie! (por. J 6 16-19) Trudno się dziwić, że uczniowie przestraszyli się. I nagle słyszą znany im głos Jezusa: „To Ja jestem, nie bójcie się!” (J 6,20) Jezus zawsze ukazuje się jako Źródło prawdziwego pokoju. I to właśnie jest jeszcze jednym aspektem Eucharystii, którą symbolicznie zapowiada kroczenie Jezusa po jeziorze. Ten sakrament jest przez wieki umocnieniem, źródłem duchowego pokoju w najtrudniejszych chwilach grozy, których nie brakuje w naszym życiu. Jeśli ktoś chce znaleźć umocnienie i ukojenie, niech idzie do Jezusa obecnego w sakramencie Eucharystii. On zaprasza nieustannie słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. (Mt 11,28) Szczególnym naszym przychodzeniem do Chrystusa i odwrotnie, Jego przychodzeniem do nas, jest Komunia św. Uzupełnieniem tego szczególnego spotkania jest przychodzenie do kościoła, aby adorować Jezusa w Najświętszym Sakramencie i prowadzić z Nim modlitewną rozmowę. Kiedy adorowanie Jezusa jest niemożliwe z powodu zamkniętych kościołów, pozostaje jeszcze jeden współczesny sposób spotkania się z Nim przez internetowe połączenia z kościołami, kaplicami i światowymi sanktuariami, w których przechowywany jest Najświętszy Sakrament. Wszystkie formy spotykania się z Jezusem przynoszą umocnienie i osłabiają niepokoje, wywoływane w nas przez różne wydarzenia i nasze postępowanie. (Dwa adresy internetowe kaplic z Najświętszym Sakramentem znajdują się na pierwszej stronie tej witryny tutaj)

5. Bóg i człowiek w centrum zainteresowania Jezusa

Jezus nie chodził bezładnie po jeziorze, aby wzbudzić podziw, zainteresowanie. Nie. Idąc po wodzie, zbliżał się do łodzi, do swoich uczniów (por. J 6,19). Syn Boży nie wcielił się po to, żeby tylko być na świecie, lecz w tym celu, by przebywać z nami, by nas odkupić i doprowadzić do nieba, tak jak bezpiecznie i szybko sprowadził do brzegu łódź z uczniami. W centrum uwagi i zainteresowań Jezusa zawsze był Bóg i ludzie – konkretny człowiek. Swoim przykładem zachęca nas do podobnego działania. Należy porzucić wszelkie działania zmierzające do zdobycia rozgłosu i własnej chwały. Trzeba też porzucić działania bezcelowe, bezmyślne, bo za nimi często kryje się zamaskowany egoizm. Przez wszystkie nasze czyny powinniśmy powiększać chwałę Boga i nieść pomoc człowiekowi. Przez wszystko, co robimy, powinniśmy się zbliżać do człowieka i zbliżać ludzi do siebie, tak jak Jezus chodzący po jeziorze zbliżył się do łodzi z uczniami. (Więcej o dużym znaczeniu motywów, czyli intencji działań tutaj)

6. Jezus usuwający lęki.

„On zaś rzekł do nich: To Ja jestem, nie bójcie się!” (J 6,20) Te słowa Jezus wypowiedział do swoich uczniom w łodzi, którzy przestraszyli się na Jego widok. Szedł bowiem po jeziorze. Może im się wydawało, że widzą jakiegoś upiora. Z różnych powodów myśl o Bogu budzi nieraz w ludzkich sercach strach i lęk przed zbliżeniem się do Niego. Te obawy mogą być wywołane przez mylne wyobrażanie sobie Boga, np. jako istotę sadystyczną lub wyłącznie sprawiedliwą, bezlitosną, narzucającą wszystkim swoją wolę. Dla wielu ludzi Bóg jest kimś, kto ogranicza wolność, radość, spontaniczność życia. Dlatego odrzucają Chrystusa, Jego Ewangelię, a wytworzoną przez to pustkę w swoim życiu zapełniają fałszywymi ideologiami i podążaniem za różnego rodzaju oszustami i tyranami intelektualnymi, którzy manipulują nimi. Wskutek mylnych wyobrażeń niektórzy boją się pójść za Jezusem, przekonani, że jeżeli to zrobią, to spotka ich wyłącznie cierpienie. Nie tylko uczniom płynącym łodzią, ale do każdego z nas Jezus mówi: „To Ja jestem, nie bójcie się!” (J 6,20) „Nie jestem okrutnym upiorem, jak się wam nieraz wydaje, lecz waszym Zbawicielem. Pragnę tylko jednego: waszego wiecznego szczęścia, waszego zbawienia. A więc nie bójcie się”. Jezus przede wszystkim usuwa lub bardzo zmniejsza lęk, który w wielu osobach wywołuje myśl o śmierci i o tym, co się po niej dzieje. (Więcej o usuwaniu różnych lęków związanych ze śmiercią tutaj) (także tutaj)

Pouczenie Jezusa o prawdziwym Chlebie z Nieba

W pouczeniu po cudownym nakarmieniu tysięcy osób chlebem i rybami Jezus wielokrotnie powtarza ważne dla naszego zbawienia treści. Uczy, że – tak jak tego chciał Ojciec – On jest chlebem z nieba, który daje życie wieczne; że Jego słowo daje życie wieczne, że Jego Ciało i Krew dają życie wieczne. Jeśli więc chcemy osiągnąć wieczne szczęście i żyć na zawsze w Bogu, to powinniśmy przychodzić do Niego z wiarą w Jego słowa, spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew. Przychodzących do Niego On nie tylko nie odrzuci, lecz da im życie wieczne, które znajdzie swoje dopełnienie w zmartwychwstaniu ciał.

Nazajutrz lud, stojąc po drugiej stronie jeziora, spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że Jego uczniowie odpłynęli sami.22 Tymczasem w pobliże tego miejsca, gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły od Tyberiady inne łodzie.23 A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa.24 Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy tu przybyłeś?25 W odpowiedzi rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.26 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.27 Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?28 Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał.29 Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?30 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba.31 Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.32 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.33 Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!34 Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.35 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.36 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,37 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.38 Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.39 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.40 Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił.41 I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem.42 Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nie szemrajcie między sobą!43 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym.44 Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.45 Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca.46 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto (we Mnie) wierzy, ma życie wieczne.47 Jam jest chleb życia.48 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.49 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.50 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.51 Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać (swoje) ciało do spożycia?52 Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.53 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.54 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.55 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.56 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.57 To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.58 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.59 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?60 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy?61 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?62 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.63 Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać.64 Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca.65 Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło.66 Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść?67 Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.68 A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.69 Na to rzekł do nich Jezus: Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem.70 Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem – jeden z Dwunastu – miał Go wydać.71 (J 6,22-71)

1. Pouczenie, które ujawniło wiarę w Jezusa lub jej brak

Po cudzie nakarmienia rzeszy chlebem pobłogosławionym przez Jezusa zaczęto Go szukać. Nawiązując do tego, że ludzie są zainteresowani cudownie rozmnożonym chlebem, Jezus zaczął mówić o czymś niezwykle trudnym do zrozumienia: o tym, że da jako pokarm samego siebie, swoje Ciało i Krew. Te zaskakujące pouczenia zniechęciły wielu do Jezusa. Chcieli Go mieć za Mesjasza, za Króla który zapewni im dobrobyt, a tymczasem usłyszeli rzeczy dziwne i trudne do zrozumienia. Jezus z pewnością przewidywał, jak zostanie przyjęte Jego pouczenie. Wiedział, że wielu odejdzie od Niego, a jednak nie uniknął mówienia o prawdziwym pokarmie z nieba. W przeciwnym razie nie mógłby dać nam swojego Ciała za pokarm. Aby móc to uczynić, wystarczyło, że pozostanie przy Nim przynajmniej garstka wierzących Mu uczniów. Więcej znaczyło mieć niewielką ilość prawdziwie wierzących, niż wielu takich, którzy prawdziwej wiary w Niego nie posiadali. (Więcej o Eucharystii tutaj)

2. Dlaczego przychodzę do Jezusa?

Cudowne nakarmienie rzeszy przez Jezusa wywołało ogromne poruszenie. Wielu więc przyszło z powrotem tam, gdzie się dokonał cud. Jezusa jednak tam nie zastali. W końcu udało się im Go odnaleźć w Kafarnaum, po drugiej stronie jeziora. Jezus wiedział, że ludzie przyszli do Niego nie po to, by nakarmić się głoszoną przez Niego zbawczą prawdą, lecz głównie z powodu ludzkiej ciekawości i ziemskich nadziei. Szukali Jezusa, gdyż może czekali na coś nowego, zaskakującego, ciekawego, tak jak poszukuje się różnych rozrywek. Może spodziewali się, że Jezus zapewni im stały pokarm, bez konieczności pracy i wydawania pieniędzy. Zbawiciel, Dawca życia wiecznego, wiedział, że ludzie nie szukają Go z czystych motywów, dlatego pierwsze Jego słowa były upomnieniem: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości”. (J 6,26) Nie szukali Go z powodu różnych znaków, które wykazywały Jego Boskie pochodzenie i zbawcze posłannictwo, lecz z powodów bardzo przyziemnych: nakarmił ich do syta, bezpłatnie, więc może jeszcze wiele razy zrobi coś podobnego, może zapewni im wygodne, leniwe życie, bez pracy, bez wydatków. Znaki Jezusa i Jego pouczenia wskazywały na Jego Boskość, na to że jest Zbawicielem, do którego trzeba przyjść, aby mieć życie wieczne. To jednak chyba nie poruszało wielu. Szukali Jezusa, spodziewając się od Niego wyłącznie ziemskiej pomocy: nakarmienia ciała. Dlatego Jezus cierpliwie zaczął przypominać tym, którzy szukali Go bez zbytniej wiary w Jego Boskie i zbawcze posłannictwo, że mają się bardziej troszczyć o swojego ducha niż o ciało. A to On właśnie jest tym, który potrafi nakarmić słabą i ułomną duszę. Jezus stopniowo naprowadzał ich, że to On jest prawdziwym Pokarmem dla dusz ludzkich. I tego pokarmu powinni szukać, zamiast zabiegać u Niego o pokarm dla ciała. Powiedział: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. (J 6,27) A z jakich powodów ja przychodzę do Jezusa? Czego oczekuję od Syna Bożego i Zbawiciela mojego i całego świata? Jakie znaczenie mają dla mnie Jego zbawcze pouczenia?

3. Jezus naznaczony nie brudem tego świata, lecz pieczęcią Boga Ojca

Jezus powiedział do tych, którzy Go szukali po cudownym nakarmieniu chlebem: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. (J 6,27) Tym wyjątkowym Pokarmem jest On sam: Jego słowa Bożej prawdy, Jego miłość, Jego Ciało i Krew. To do Jezusa każdy ma iść, „Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. Chrystus jest naznaczony wyłącznie pieczęcią Boga Ojca. Nie ma na Nim nawet najmniejszego śladu innych pieczęci, do których można zaliczyć pieczęć tego świata lub pieczęć szatańską. Pieczęć tego świata to brud zdeprawowanej ludzkości, który kala nasze myślenie, mówienie, działanie, cały styl życia, odnoszenie się do ludzi, a nawet – do samego Boga. Człowiek, który pozwolił się naznaczyć nie Bożą pieczęcią, lecz brudem tego świata, koncentruje w sposób egoistyczny całe swoje życie nie wokół duszy, lecz wokół ciała, doznań zmysłowych, materii. Wypiera ze świadomości myśl o wieczność i całą swoją uwagę skupia na doczesności. Nie szuka chwały pochodzącej od Boga, lecz ziemskiej potęgi i sławy. Nie zdobywa bogactw duchowych, lecz materialne. Pieczęć tego świata czyni ludzi przebiegłymi, sprytnymi i wyrachowanymi cwaniakami i żarłokami: chciwymi, zarozumiałymi, rozwiązłymi i leniwymi. Ludzie, którzy pozwolili się naznaczyć pieczęcią nie Bożą, lecz pieczęcią tego świata, nie interesują się świętością ani życiem religijnym. Okazują politowanie dla ludzi uczciwych i dobrych; ignorują Kościół i jego pouczenia. Życie tych ludzi koncentruje się tylko na tym świecie, na materii, na ciele i przyjemnościach. „Duchowością” ludzi opieczętowanych brudem tego świata jest egoizm. To on jest motorem działania, zachowań, planów. Pieczęć tego świata zabija w człowieku prawdziwą miłość, skłaniając go do szukania zmysłowych „miłostek”. Kult Boga jest wypierany przez fałszywy kult człowieka i jego ciała, młodości, piękna, przez kult sukcesu i ludzkiego rozumu. Nawet śladu takiej światowej pieczęci nie było nigdy w Jezusie Chrystusie. W Jego duszy królowała wyłącznie mądrość Boża i miłość. Opieczętowane dobrocią i mądrością Ojca było w Jezusie wszystko: Jego myślenie, mówienie, postawy, zachowania, działanie, uczucia. I my powinniśmy pozwolić opieczętować całe nasze życie pieczęcią Boga Ojca. Stanie się tak, gdy przylgniemy całym sercem do Jezusa Chrystusa. Wtedy Jego Boska pieczęć Ojca wyryje się na całym naszym sposobie życia. Szczególne przylgnięcie do Jezusa dokonuje się dzięki Eucharystii i związanej z nią Komunią św. (Więcej o Eucharystii tutaj)

4. Naznaczony pieczęcią nie szatana, lecz Boga Ojca

Jezus obiecuje ożywić i nakarmić duchowo tych wszystkich, którzy do Niego przyjdą. „Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”. (J 6,27). Nasz Zbawiciel jest samym Dobrem, Prawdą, Miłością. To właśnie taką pieczęcią został naznaczony przez Boga Ojca. Podobną Bożą pieczęć może nosić na sobie każdy człowiek, który przyjdzie do Jezusa i podda się Jego zbawczemu działaniu. Niestety, wielu – zamiast przyjąć na siebie pieczęć Bożą – pozwala siebie i całe swoje życie opieczętować duchem tego świata, pieczęcią egoizmu, lub jeszcze gorszą pieczęcią – szatańską. Ta pieczęć jakby uzupełnia opieczętowanie brudem tego świata, który przejawia się głównie w egoizmie, szukającym siebie i swojej przyjemności. Przyjęcie pieczęci szatańskiej powoduje, że człowiek staje się już nie tylko egoistą, ale demonem, sadystą, istotą nienawidzącą, pyszną, zazdrosną, okrutną, mszczącą się, pełną perwersji, zabijającą od poczętego dziecka aż po starca. Jego nienawiść, podobnie jak nienawiść Lucyfera, kieruje się w stronę Boga, Maryi, świętych, Kościoła i wszystkich ludzi, zwłaszcza tych którzy usiłują żyć według Bożych przykazań. Im bardziej są święci, tym bardziej są znienawidzeni przez tych, którzy zamiast Bożej pieczęci przyjęli na siebie pieczęć szatana. Opieczętowani nią ludzie szczególnie nienawidzą Matkę Najświętszą, bo Jej przykład uświadamia im, jak bardzo oddalili się od Boga prawdy i dobra, jak bardzo zdegradowali swoją naturę i całe swoje życie. Przyswojona diabelska nienawiść pobudza do krwawych prześladowań czcicieli Boga prawdziwego. Nie potrafią znieść nawet znaków przypominającym im Boga, zwłaszcza – krzyża, obrazów Maryi i świętych oraz kościołów. W Jezusie, oczywiście, podobnego zła nie było. Był naznaczony wyłącznie pieczęcią Ojca niebieskiego, czyli prawdziwą miłością, mądrością Bożą, prawością, świętością. Jezus był i jest odblaskiem Ojca i chce każdemu przywrócić pełne podobieństwo do Boga. Pragnie, by każdy był pełnym i czystym obrazem i podobieństwem swojego Stwórcy. To podobieństwo pragnie przywrócić nawet tym, którzy zdeprawowali się zupełnie, przyjmując na siebie dobrowolnie pieczęć szatańską, przez stopniowe pogrążanie się w coraz to większych grzechach i przez usprawiedliwianie ich. Póki człowiek żyje na tym świecie, może jeszcze pozbyć się swojego demonizmu. Aby to osiągnąć, musi pozwolić działać Jezusowi. Jeśli to uczyni, Zbawiciel przywróci mu zamazany przez grzech obraz i podobieństwo Boże i opieczętuje go taką samą pieczęcią, jaką sam nosi na sobie: pieczęcią Ojca niebieskiego, pieczęcią dobra, prawdy i miłości. Stopniowo jego myślenie i działanie zostanie przesiąknięte wiarą i miłością. To zaś otworzy mu bramy niebios, które zamknął przed sobą wybranym sposobem życia, charakteryzującym wszystkich mieszkańców piekła. (Więcej o wiecznym potępieniu, czyli o piekle, tutaj)

5. Naznaczony pieczęcią Boga Ojca Jezus Nauczycielem miłosierdzia

Jezus wzywa do Siebie wszystkich ludzi. Chce, aby zobaczyli w Nim Kogoś, kogo „pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec” (J 6,27), a więc – Boską mądrością, miłością, miłosierdziem, świętością. Do Jezusa mamy przyjść jako do Źródła Bożego miłosierdzia, aby w Nim znaleźć łaskę, odpuszczenie grzechów i życie wieczne. Do Niego mamy się zbliżać, aby nauczyć się miłosierdzia wobec ludzi biednych, nieszczęśliwych, bez środków do życia. Po takie niezwykłe dary mamy do Niego przychodzić. Są jednak i dzisiaj ludzie, którzy – tak jak ci, którzy zostali nakarmieni cudownie przez Jezusa – idą do Niego nie po łaski nadprzyrodzone, lecz wyłącznie po dary ziemskie. Od czasu do czasu pojawiają się dziwne poglądy jak te, które głoszą, że Ewangelia została nam dana po to, by zdobyć ziemski dobrobyt i bogactwo. Niektórzy, niestety widzą w Jezusie patrona biznesmenów – kogoś, kto pomaga zdobyć materialną fortunę. Głoszą, że Pismo Święte jest dane po to, aby umożliwić materialne wzbogacenie się. Zwolennicy tego poglądu nie widzą w Jezusie Zbawiciela i Nauczyciela miłości i miłosierdzia, lecz patrona najbogatszych, który stoi na straży zdobytych bogactw ziemskich i pomaga je pomnożyć. Trudno się doszukać Bożej mądrości w takim spojrzeniu na Jezusa i Jego Ewangelię. Przecież Jezus za jedno z największych zagrożeń zbawienia uznał bałwochwalcze podejście do bogactw materialnych, czyli oddawanie kultu Mamonie. Nie uczył gromadzenia dóbr i zabezpieczania się według zasad ziemskiej przebiegłości, lecz – zaufania Bogu i troski o ludzi słabych, biednych, nieszczęśliwych. Nie uczył gromadzenia bogactw, lecz używania ich dla wspólnego dobra. (Więcej o miłosierdziu ludzkim i Bożym tutaj)

6. Przyjmowanie różnych „pieczęci” i „znamion” na siebie

Jezus nosił na sobie pieczęć, którą Go „naznaczył Bóg Ojciec” (J 6,27), czyli był do Niego całkowicie podobny; spełniał nie swoje, lecz wyznaczone Mu przez Niego posłannictwo. My także możemy nosić na sobie podobną Boską pieczęć. Mówi o tym św. Paweł: „On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych”. (2 Kor 1,22) Bożą pieczęć noszą na sobie Ci, którzy przyjęli łaski wysłużone nam przez Jezusa Chrystusa na krzyżu i są w swoim postępowaniu podobni do Niego, a przez to – także do Ojca niebieskiego. Są doskonali jak On, miłosierni, przebaczający, kochający nawet swoich nieprzyjaciół (por. Łk 6,35-38). Można jednak zamiast Bożej pieczęci przyjąć – dla własnej ziemskiej korzyść – inną pieczęć, nazwaną przez św. Jana w jego Księdze Apokalipsy „znamieniem Bestii”. „I sprawia, że wszyscy: mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić nic sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia”. (Ap 13,16-17) Symbole apokaliptyczne mogą mieć wiele znaczeń. Tak jest również ze „znamieniem Bestii” na ręce i czole. Może to oznaczać między innymi upodobnienie się w myśleniu i działaniu do szatana i jego współpracowników, czyli do różnych „bestii”, których wiele pojawiło się w historii i których również dzisiaj nie brakuje. Przyjąć znamię Bestii na czole i ręce to słuchać propagandy różnych „bestii” będących na usługach szatana i przejęć od nich sposób myślenia i działania; to myśleć tak, jak narzucają różni fałszerze prawdy, i postępować według propagowanej przez nich niemoralności. Katowanie „ogniem i siarką” zapowiada Księga Apokalipsy tym, którzy poddali się działaniu Bestii i przyjęli dobrowolnie jej znamię (por. Ap 14,9-11). Tylko Chrystus może wymazać to znamię z tych, którzy je na siebie przyjęli. Tylko Jezus może ich ocalić. Każdy, kto przyjdzie do Zbawiciela, naznaczonego pieczęcią Boga Ojca, zostanie oczyszczony z wszystkich znamion różnych bestii i z pieczęci tego świata i szatana, które pozwolił wyżłobić na całym swoim postępowaniu i życiu. Wyzwolony i oczyszczony, zajaśnieje podobieństwem do Boga tu na ziemi i w wieczności.

7. Związać się przez wiarę z Jezusem

Św. Jan Ewangelista przedstawia bardzo ważne pouczenie o Eucharystii jako rozmowę Jezusa w synagodze w Kafarnaum z tymi, którzy odnaleźli Go po dokonanym cudzie nakarmienia rzeszy chlebem i rybami. „To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.” (J 6,59) Zbawiciel najpierw napomniał ich, że szukają Go z powodu przyziemnych pragnień, do których zalicza się napełnienie żołądka do sytości. Wskazał im, że powinni szukać, zwłaszcza u Niego, Syna Człowieczego, czegoś ważniejszego – tego, co tylko On może im dać: nadprzyrodzonego nakarmienia, które przynosi życie wieczne, prawdziwe życie w Bogu na zawsze. Chleb zwykły przecież mogą i powinni zdobywać sami, swoją pracą. U Niego, jako Kogoś naznaczonego pieczęcią Boga Ojca, powinni szukać życia wiecznego i tego wszystkiego, co je zapewnia. Powiedział im: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec. Oni zaś rzekli do Niego: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” (J 6,27-28) Tym pytaniem nawiązali do tego, o czym Jezus często już wcześniej pouczał, że w życiu należy – tak jak On – wykonywać nie własne dzieła, lecz dzieła Boże. Dlatego postawili pytanie: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” Po zadaniu tego pytania mogli się spodziewać przypomnienia im przez Jezusa, że mają się kierować Bożymi przykazaniami, Prawem, nauczaniem Proroków. Tymczasem otrzymali pouczenie, że głównym dziełem Bożym, które mają spełnić, jest to, by uwierzyli w Niego, Jezusa, posłańca Bożego. „Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. (J 6,29) Tymi słowami Jezus pouczył ich i nas, że Bóg oczekuje od każdego człowieka, który chce wykonywać Jego Boże dzieła, przede wszystkim wiary w Jezusa, w Jego Boskość, w Jego możliwość zbawienia każdego człowieka. Taka wiara bowiem otwiera nas na Jezusa, naszego Zbawiciela, umożliwia nadprzyrodzony kontakt z Nim i zbawienną, świętą, wieczną Komunię z Nim. (Więcej o wierze tutaj)

8. Nasza wiara w Jezusa Chrystusa

Jezus nie tylko tym, którzy przyszli do Niego po cudownym rozmnożeniu chleba, ale wszystkim ludziom na całym świecie chce powiedzieć, że powinni przyjść do Niego z głęboką wiarą. Uwierzyć w Niego jest bowiem podstawowym dziełem Bożym, chcianym przez Boga, które powinniśmy spełnić, jeśli pragniemy osiągnąć zbawienie. Jeśli chcemy żyć po Bożemu, czyli wykonywać w życiu Boże dzieła, musimy przede wszystkim uwierzyć w Jezusa, który powiedział: „Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. (J 6,29) Dla wielu ludzi takie pouczenie może się wydawać zaskakujące. Czyż nie ma innych, ważniejszych „dzieł Bożych” do wypełnienia na tym świecie, niż uwierzyć w Jezusa Chrystusa. Czyż nie wystarczy – jak mówi wielu – być szanowanym przez wszystkich dobrym i uczciwym człowiekiem? Dobroć i uczciwość jest bardzo ważna, jednak przez te czyny nikt nie uczyni siebie dzieckiem Boga. Nikt sam, swoją mocą i czynami nie ożywi siebie życiem wiecznym, które obiecał nam Jezus. Postępując dobrze człowiek może osiągnąć jedynie to, że stanie się po prostu „dobrym i uczciwym człowiekiem”, niczym więcej. Ponadto taki ideał życiowy doprowadza niektórych ludzi do pychy. Chcą bowiem być ludźmi dobrymi i uczciwymi dla zdobycia ludzkiego szacunku. Taki motyw postępowania łatwo może zamienić się w szukanie poklasku i ludzkiego uwielbiania. Może pobudzać do robienia nie tego, co należy czynić, lecz do wykonywania tylko tego, co w danym środowisku jest najbardziej akceptowane – nieraz nawet rzeczy złych. Uniknie tego niebezpieczeństwa człowiek, który uwierzył w Jezusa. Taki człowiek bowiem będzie chciał się przypodobać tylko Jemu, czyniąc tylko to, co Jemu się podoba. Mając takie pragnienie nie pobłądzi, nie będzie jak kameleon przystosowywał się każdego dnia do modnych poglądów, przejściowych trendów, a zwłaszcza do zła, które podoba się jakiemuś zepsutemu otoczeniu. Jeśli człowiek będzie dobry i uczciwy, a ponadto jeszcze uwierzy w Jezusa, to otrzyma coś więcej niż tylko ludzką dobroć i uczciwość, którą już wcześniej posiadał. Zostanie ożywiony takim życiem, które nigdy się nie skończy. Ten rodzaj życia to coś więcej niż naturalna dobroć i uczciwość. To dar Boski, nadprzyrodzony, niepojęty dla nas na ziemi. To dar, który daje nam udział w wiecznym życiu Trójcy Świętej, w wieczności samego Boga, w Jego mądrości, miłości, świętości. (Więcej o wierze tutaj)

9. Wykonywanie przez nas dzieł Bożych

Słuchacze Jezusa zadali ważne dla nich i dla każdego z nas pytanie: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” (J 6,28) Jezus im odpowiedział, że mają uwierzyć w Niego, gdyż ich wiara będzie wykonaniem prawdziwego dzieła Bożego. „Jezus odpowiadając rzekł do nich: Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. (J 6,29) I rzeczywiście tak jest: wiara jest dziełem Boga i równocześnie naszym. Określenie dzieło Boże ma kilka znaczeń. Może oznaczać wszystkie działania, jakich Bóg dokonał, czyli dzieło stworzenia i Jego zbawcze działania w naszej historii. Dziełem Bożym mogą być także nasze działania, które są powiązane z Bogiem. Są to zatem te czyny, które to my wykonujemy, ale dlatego że Bóg ich chce i że są zgodne z Jego wolą i pragnieniami. „Dzieło Boże” oznacza także nasze działanie, które jest zapoczątkowane w nas przez łaskę Bożą, przez natchnienie Ducha Świętego. Jakieś dobre pragnienie jest przez Niego nie tylko rozbudzone, ale również podtrzymywane Jego mocą, aby w nas nie zanikło. Z tych wymienionych powyżej powodów uwierzenie w Jezusa jest dziełem Bożym. Jest nim dlatego, że nie pojawiłoby się w człowieku, gdyby Bóg pozostawał wobec nas bezczynny. Człowiek wierzący w Jezusa dokonuje Bożego dzieła, gdyż jego wiara jest czymś, czego chce Bóg – czymś, co jest w pełni zgodne z wolą Bożą i Jego pragnieniami. Równocześnie nasza wiara jest dziełem Bożym w tym znaczenie, że pojawia się i trwa nie tylko dzięki naszemu ludzkiemu wysiłkowi, ale przede wszystkim dzięki pomocy Bożej łaski. To Ojciec pociąga nas do swojego Syna. Pobudza nas swoją łaską do tego, byśmy uwierzyli w Niego i przyszli do Syna Bożego, naszego Odkupiciela i Zbawiciela, po dar zbawienia. Jezus wyraził działanie Ojca niebieskiego słowami: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał”. (J 6,44) Do pociągania nas przez Ojca do Syna dołącza się także działanie Ducha Świętego, który rozświetla wewnętrznie nasz umysł. Gdy człowiek uwierzy w Jezusa, łaska wspiera go, aby wiary nie porzucił z powodu swojego niedbalstwa lub prześladowań. Tak więc wiara w Jezusa Chrystusa i wszystkie prawdy objawione jest nie tylko ludzkim dziełem, lecz przede wszystkim – dziełem Bożym. Można wierzyć tylko dlatego, że Duch Święty wzbudza w nas wewnętrzne przekonanie, że to, co słyszymy np. o Boskości Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego, o Kościele, o wiecznym zbawieniu, jest absolutnie prawdziwe. Tylko dzięki łasce Bożej można uwierzyć w to, co dla umysłu nie jest oczywiste, np. w to, że Bóg dla naszego wiecznego ocalenia posłał swojego umiłowanego Syna na zdeprawowany świat wiedząc, że tam zostanie umęczony i zabity. (Więcej o wierze tutaj)

10. Zamiast głębokiej wiary domaganie się znaków od Jezusa

„Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?” (J 6,30) – powiedzieli do Jezusa ci, od których domagał się głębokiej wiary. Byli to ludzie, którzy przyszli do Niego po cudownym nakarmieniu tłumów chlebem. Jezus wcześniej pouczył ich, że wiara w Niego i w Jego nauczanie jest „dziełem Bożym”, które powinni wypełnić. Chrystus podkreślił potrzebę wiary, bo miał przedstawić prawdę, w którą – po ludzku rzecz biorąc – trudno uwierzyć. Miał zapowiedzieć Eucharystię – pokarm, którym będzie On sam, Jego Ciało i Krew. Dlatego tak mocno zaakcentował konieczność uwierzenia we wszystkie Jego słowa – także w te o prawdziwym chlebie z nieba, które zaraz mieli usłyszeć. Powiedział: „Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał. Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?” (J 6,29-30) Wypowiedziane słowa ujawniły, że słuchacze nie byli gotowi w pełni uwierzyć w Jezusa, w Jego posłannictwo, wyjątkowe naznaczenie Bożą pieczęcią i we wszystkie Jego słowa. Wciąż mało im było znaków. Według nich powinien ich uczynić więcej, bo przecież już przed Nim działy się wielkie rzeczy, np. karmienie manną na pustyni, za czasów Mojżesza. Uważali, że jeśli Jezus domaga się od nich wielkiej wiary, to powinien dokonać więcej znaków niż Mojżesz na pustyni. Przypomnieli więc Mu, co się wtedy stało. Powiedzieli: „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba”. (J 6,31) Może chcieli dać Jezusowi do zrozumienia, że pomimo wielkiego znaku danego przez Mojżesza, ich przodek nie wymagał takiego wierzenia mu, jakiego domagał się od nich On, Jezus. W odpowiedzi Jezus przypomniał, że to nie Mojżesz, lecz Bóg Ojciec dał Żydom chleb z nieba na pustyni. Zapowiedział też, że ten sam Ojciec dopiero udzieli prawdziwego chleba z nieba. „Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.” (J 6,32-33) Tak więc najprawdziwszym „chlebem z nieba” jest On, Jezus, który zstąpił z nieba, ale jeszcze Go otrzymają w innej formie: w postaci Eucharystycznej. To będzie dany przez Ojca „chleb z nieba” w całym tego słowa znaczeniu. Manna, która spadała z nieba, karmiła tylko ludzkie i ciała i podtrzymywała życie ziemskie. On, Jezus, zstąpił z nieba, i jest pokarmem, który umacnia w duszach życie wieczne i dzięki temu umożliwia dojście do nieba. Dla naszego dobra przyjmie jeszcze inną postać: Eucharystii. Tego nie mogli jeszcze pojąć słuchacze Jezusa. Zrozumieli tylko to, że Ojciec niebieski może przez Niego udzieli lepszego chleba niż tego, którym była spadająca z nieba manna na pustyni. Zapowiedź takiego chleba ucieszyła ich. „Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!” (J 6,34) (Więcej o Eucharystii tutaj)

11. Wytknięcie braku wiary tym, którzy przyszli do Jezusa

Kiedy ludzie, którzy przyszli do Jezusa po cudownym rozmnożeniu przez Niego chleba, dowiedzieli się, że mogą za Jego pośrednictwem otrzymać prawdziwy chleb z nieba, doskonalszy niż manna, która spadała z nieba na pustyni i żywiła wędrujących Żydów, powiedzieli do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. (J 6,34-35) Tymi słowami Jezus wyjaśnił, że to On jest prawdziwym pokarmem z nieba i chlebem życia, bo zaspokaja łaknienie i gasi duchowe pragnienie człowieka, podobnie jak to czyni w odniesieniu do ciała chleb i napój. To do Niego trzeba przychodzić, aby zaspokoić wszystkie szlachetne duchowe tęsknoty i pragnienia. Jednak można do Niego prawdziwie się zbliżyć – bo nie tylko fizycznie lecz również duchowo – gdy się w Niego wierzy. Jedynie przychodzenie do Jezusa z wiarą syci ludzkiego ducha: „a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,35). Bez wiary nie można uzyskać zaspokojenia szlachetnych duchowych pragnień. Wymaganej wiary nie mieli jednak ci, którzy przyszli do Jezusa po dokonanym przez Niego cudzie nakarmienia rzeszy chlebem. Jezus wiedział o tym, dlatego wytknął im ten brak: „Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie”. (J 6,36) Wielki brak wiary miał się w pełni ujawnić już niebawem, kiedy wielu uczniów Go opuściło i już z Nim nie chodziło (por. J 6,66). (Więcej o wierze tutaj)

12. Wola Ojca odnosząca się do tych, których Ojciec dał swojemu Synowi

Jezus wyjaśnia, jaka jest wola Ojca odnosząca się do Niego, Jego Umiłowanego Syna, i do tych, którzy do Niego przychodzą. Co do przychodzących do Jezusa to Bóg Ojciec pragnie, aby uwierzyli w Jego Syna. Chce, aby przychodzili do Niego z wiarą i dzięki temu otrzymali od Niego życie wieczne w zmartwychwstałym ciele. Ten, kto przychodzi do Jezusa z wiarą, wykonuje coś, co jest zamierzone przez Boga. „Na tym polega dzieło (zamierzone przez) Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. (J 6,29) Aby umożliwić przyjście z wiarą do Jezusa, sam Ojciec niebieski działa w sercach ludzi, aby ich pobudzić do zbliżenia się do ich jedynego Zbawiciela. To Bóg Ojciec przyciąga do Jezusa. Wszyscy, którzy z wiarą trwają przy Nim, Synu Bożym, są Mu podarowani przez Ojca. Tego „podarunku” Bożego Jezus nigdy nie powinien odrzucić. Przeciwnie, Ojciec chce, aby Jego Syn nas ocalił i doprowadził do wiecznego życia wraz ze zmartwychwstałym ciałem. „Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym. To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym”. (J 6,39-40) Jezus, który zawsze wypełniał wolę Ojca, spełni również i to Jego pragnienie i zbawi przychodzących do Niego. Powiedział: „Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał”. (J 6,37-38) I ja, jeśli wierzę, zostałem przyciągnięty do Jezusa przez Ojca. Zostałem Mu podarowany, aby i mnie dał życie wieczne i doprowadził mnie do chwalebnego zmartwychwstania w dniu ostatecznym. To wielka i radosna tajemnica, która powinna pobudzać do dziękczynienia i uwielbienia. „Nikt nie potrafi opisać Jego czynów, a któż będzie mógł zbadać Jego wspaniałe dzieła?” (Syr 18,4) Bądź uwielbiony, Panie! (Więcej o zmartwychwstaniu ciał tutaj)

13. Nieuzasadnione szemranie przeciwko słowom Jezusa

Żydzi, którzy przyszli do Jezusa, nie mieli głębokiej wiary w Niego i domagali się wielkich znaków. Ich brak wiary ujawniał się coraz bardziej i przyjął otwartą formę, gdy usłyszeli, że Jezus jest chlebem, który zstąpił z nieba. Zaczęli szemrać „przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: Jam jest chleb, który z nieba zstąpił. I mówili: Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem”. (J 6,41-42) Jezus nie usprawiedliwił ich niewiary. Wiedział bowiem, że trudności w wierze, które przeżywali, były do pokonania dzięki działaniu w nich łaski Bożej: dzięki temu, że Ojciec niebieski przyciąga ich do Niego. „Jezus rzekł im w odpowiedzi: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym”. (J 6,43-44) Pociąganie Ojca do Syna jest tak potężne, że może przezwyciężyć trudności w uwierzeniu w to, co dla ludzkiego ułomnego umysłu jest niepojęte, sprzeczne z tym, co widzą oczy. Gdyby Żydzi wsłuchali się w wewnętrzny głos Boga Ojca i gdyby przez to stali się „uczniami Boga”, to wierzyliby Jezusowi bez zastrzeżeń. Jezus pouczył ich: „Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie”. (J 6,45) Jednak ci, którzy przyszli do Jezusa, nie stali się pełnymi „uczniami Boga”, bo nie wsłuchiwali się w przyciągający do Niego głos Ojca. Z tego powodu nie wierzyli w Jego przyjście z nieba ani w Jego pouczenia, że jest prawdziwym chlebem. Aby usłyszeć głos Ojca, który przyciąga do Jezusa, trzeba wyciszyć w swoim umyśle i sercu „hałas” pychy. Ona bowiem głośno „krzyczy”, że nie można przyjmować tego, co dla ludzkiego rozumu nie jest oczywiste. Tak „wykrzykuje” pycha, chociaż to, co mówi, nie jest prawdą. Przecież nawet w naszym widzialnym świecie istnieje wiele tajemniczych zjawisk, których umysł ludzki do końca nie pojmuje. Przykładem mogą być zjawiska pogodowe ostatnich lat. Raz były one tłumaczone dziurą ozonową i rzekomo szkodliwymi aerozolami, obecnie modny stał się dwutlenek węgla. I wierzy się w to, chociaż nie wiadomo, jak jest naprawdę. Słaby nawet w sprawach tego świata ludzki umysł potrzebuje szczególnej Bożej opieki w tym, co odnosi się do Boga i do rzeczywistości nadprzyrodzonej. Powinien się poddać bez zastrzeżeń wewnętrznemu duchowemu pouczeniu Ojca, który przyciąga do Syna. Każdy z nas powinien stać się „uczniem” tego głosu”, „uczniem Boga”, i przyjąć z wiarą Jezusa. (Więcej o wierze tutaj)

14. Ojciec, który przyciąga do Jezusa, jest niewidzialny dla naszych oczu

„Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca”. (J 6,45-46) Pierwszymi „uczniami Boga” stają się ci, którzy słuchają w swoim sercu głosu Ojca przyciągającego do Jezusa. Ten głos wewnętrzny mogli i nadal mogą słyszeć ludzie uważni na sprawy duchowe, którzy nie lekceważą Boga ani dobra. Ci, którzy stale wsłuchują się w głos sumienia i podążają za jego nakazami, są najbardziej przygotowani na to, by usłyszeć w swojej duszy tajemny głos Boga Ojca, stać się Jego uczniami i od Niego się nauczyć. Ponieważ dzięki swojej dobrej woli są przyzwyczajeni do podążania za głosem sumienia, dlatego posłuchają również Boga Ojca, który ich przyciąga do Jezusa, i przyjdą do Niego. To, że poszli za subtelnym i dyskretnym głosem Ojca, nie oznacza, że Go widzieli. Zwykle nawet nie wiedzą, że stali się uczniami Jezusa dzięki przyciągającemu do Niego wezwaniu Ojca. Boga jednak nie widzieli, jak powiedział Jezus: „Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca” (J 6,46). Ponieważ Jezus, jako Syn Boży „widział Ojca”, dlatego pomaga Go poznać tym, którzy przyszli z wiarą do Niego. Dzięki Jezusowi również ja mogę poznać Boga, prawdziwego Ojca, Jego miłość i plany dotyczące mojego i naszego zbawienia. „Bądź uwielbiony, Boże, wszelkim czystym uwielbieniem! Niech Cię wielbią po wszystkie wieki”. (Tb 8,15) (Więcej o wierze tutaj)

15. Odważne wyjaśnienie prawdy przez Jezusa

Jezus wiedział, na jakie opory natrafi Jego nauka o Nim, jako Pokarmie dającym życie wieczne. Będzie odrzucana przez wielu. Jednak przedstawił ją. Pouczył przybyłych do Niego niezbyt wierzących Żydów i nas o Sobie, chlebie żywym, który zstąpił z nieba. Mówił o Pokarmie, który więcej daje wierzącym w Niego niż manna spożywana w czasie wędrówki Żydów do Ziemi Obiecanej. Powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto (we Mnie) wierzy, ma życie wieczne”. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. (J 6,47-51) Jezus powiedział, że potrafi nakarmić nas samym Sobą, bo jest Pokarmem, który zstąpił z Nieba. Pouczył o tym, chociaż znał trudności, na jakie będzie natrafiać ta nauka przez wieki. Przekazał jednak tę trudną do pojęcia prawdę, bo wiedział, że Ojciec i Duch Święty przyjdą z pomocą ludzkiej słabości. Wiedział, że dzięki ich światłu, my, słabi ludzie, uwierzymy w Niego i w prawdziwość wszystkich Jego słów i przyjdziemy do Niego, aby Go przyjąć – najpierw przez wiarę i a potem przez spożywanie Go, Jego Ciała i Krwi, pod postaciami Eucharystycznymi. (Więcej o Eucharystii tutaj)

16. Ciało wydane za życie świata

Jezus w swoich pouczeniach najpierw mówił o konieczności wiary w Niego. I tak człowiek ma się poddać przyciągającemu do Niego działaniu Ojca i przyjść do Niego, prawdziwego chleba z nieba. Dzięki przyjściu do Jezusa przez wiarę, otrzyma od Niego życie wieczne, czyli takie, które nie kończy się z chwilą śmierci. Dopełnieniem tego życia będzie zmartwychwstanie w dniu ostatecznym. Aby wszystkie pokolenia mogły uwierzyć w Jezusa Chrystusa, naszego Pana, pozostawił On nam swoje nauczanie, zawarte w Piśmie św. i ustnej Tradycji. Dzięki dostępowi do słowa Bożego we wszystkich czasach będzie możliwe wierzenie i przychodzenie do Jezusa przez wiarę. Ale w pouczeniach Jezusa coraz wyraźniej zaczął się pojawiać nowy wątek, który można by nazwać „eucharystycznym”. Jezus coraz wyraźniej mówi o przychodzeniu do Niego nie tylko przez samą wiarę, ale także przez spożywanie Jego Ciała i Krwi. Mówi: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. (J 6,47-51) Chlebem, o którym mówi Jezus, będzie Jego prawdziwe Ciało, czyli to które oddał „za życie świata” na krzyżu. Nie będzie to zatem jakieś „ciało” symboliczne, lecz prawdziwe Jego Ciało – to samo, które zostało za nas „wydane” (por. Łk 22,19) na męczarnie i śmierć na krzyżu, „za życie świata”, czyli po to, byśmy mogli otrzymać dar wiecznego życia. Naszym pokarmem ma stać się prawdziwe Ciało Jezusa, które powróciło do nieśmiertelnego życia przez zmartwychwstanie. (Więcej o Eucharystii tutaj)

17. Potrzeba spożywania Ciała Chrystusa i picia Jego Krwi

Ukrzyżowane Ciało Jezusa i wylana na Krzyżu Jego Krew wysłużyły nam życie wieczne. Może je otrzymać każdy człowiek, który z wiarą przychodzi do Jezusa Chrystusa. Jednak w swoim pouczeniu Jezus coraz wyraźniej wyjaśnia, że nie mówi tylko o samej wierze. Da nam coś więcej niż tylko słowo Boże, które rozbudza wiarę: swoje prawdziwe Ciało i prawdziwą Krew. Pozostawi nam to Ciało, które zostało za nas wydane, i Krew, która została przelana w czasie Jego męki. Katolicy i prawosławni od dzieciństwa wierzą, że Eucharystia to prawdziwy Chrystus. Wierzą od wczesnych lat swojego życia w Jego prawdziwą obecność z Ciałem i Krwią pod osłoną znaków chleba i wina, dlatego w pewnym sensie „przyzwyczaili się” do tej prawdy. Jednak Żydzi, którzy słuchali pouczeń Jezusa o zapowiadanej Eucharystii, zetknęli się z tą prawdą po raz pierwszy. Doznali więc szoku. Ponieważ ten szok był większy niż wiara w Jezusa, dlatego zaczęli żywo reagować: Sprzeczali się więc między sobą mówiąc: „jak On może nam dać (swoje) ciało do spożycia?” (J 6,53) Jezus nie odpowiedział na ich wątpliwość dotyczącą tego, „jak może dać swoje ciało do spożycia”. Zamiast uzasadniać, że potrafi to uczynić, wyjaśnił konieczność spożywania Jego Ciała i picia Jego Krwi. Rzekł do nich: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. (J 6,54) Tak więc, zgodnie ze słowami Jezusa, nie tylko wiara w Niego, ale również spożywanie Jego Ciała i picie Jego Krwi jest potrzebne do tego, aby mieć w sobie życie wieczne. Kto zatem świadomie i dobrowolnie odrzuca ten dar, nie będzie miał w sobie życia ofiarowanego mu przez Jezusa. Zniszczy je w sobie przez świadomy i dobrowolny brak wiary w słowa Jezusa Chrystusa i przez pogardę wobec ofiarowanego mu Jego daru z samego Siebie. (Więcej o Eucharystii tutaj)

18. Owocna jedność z Chrystusem dzięki Eucharystii

Jezus powiedział: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.” (J 6,55-56) Przez wieki kapłani konsekrują chleb i wino, aby się stały Ciałem i Krwią naszego Pana. Dzięki przyjmowaniu Ciała i Krwi Chrystusa tworzy się głęboka jedność z Nim. My trwamy w Nim, a On w nas. Dzięki tej niepojętej jedności możemy mieć w sobie życie wieczne i dojść do podobnego zmartwychwstania, jakie On osiągnął przez swoje powstanie z martwych. Tak więc Jezus zostawił nam w darze nie tylko swoje nauczenie, dzięki któremu możemy wierzyć i zbliżać się do Niego i otrzymywać życie wieczne, ale także – sakrament Eucharystii. Ten niezwykły Pokarm wywołuje nadzwyczajne skutki: daje i utrzymuje w nas życie wieczne i jest zadatkiem przyszłego chwalebnego zmartwychwstania, którego dokona Jezus Chrystus. (Więcej o Eucharystii tutaj)

19. Jezus Chlebem zapewniającym życie wieczne

Jezus powtarza, że to On sam jest prawdziwym chlebem, który z nieba zstąpił i daje życie. Powiedział: „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie”. (J 6,57) Jezus jeszcze raz przypomniał swoje Boskie pochodzenie od Ojca przez odwieczne zrodzenie Go jako Osoby Trójcy Świętej. Wieczny Ojciec żyje zawsze, bez początku i bez końca. Ten Ojciec odwiecznie rodzi Syna, dlatego Jezus powiedział, że żyje „przez Ojca”. Żyje przez Ojca, który daje mu odwieczne istnienie w jednej Boskiej naturze z Nim przez wieczne rodzenie Go. (Więcej o Trójcy Przenajświętszej tutaj) Żyjący przez Ojca Syn Boży, Jezus Chrystus, obiecuje dać prawdziwe i wieczne życie tym, którzy Go spożywają: „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. (J 6,58) Jezus Chrystus, obecny realnie ze swoim Ciałem i Krwią pod postaciami chleba i wina, różni się od każdego innego ziemskiego chleba, nawet od manny, danej Żydom w cudowny sposób. Różni się, gdyż daje życie wieczne. „To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum”. (J 6,58-59) (Więcej o Eucharystii tutaj)

20. Zgorszeni nauką Jezusa uczniowie

„A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? (J 6,60) Słowa Jezusa o tym, że On jest prawdziwym chlebem z nieba i że da swoje Ciało na pokarm i Krew jako napój dający życie wieczne, zgorszyły wielu Jego uczniów. Uznali te pouczenia za trudne do przyjęcia. „Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?” (J 6,61-62). Widząc brak wiary uczniów i ich zgorszenie, Jezus w formie pytania dał im do zrozumienia, że po Jego zmartwychwstaniu będą mogli być świadkami Jego wstąpienia do nieba. Jak wtedy ocenią Jego słowa o tym, że jest pokarmem z nieba? Czy nadal będą wątpić w prawdziwość Jego słów? (Więcej o wniebowstąpieniu Jezusa tutaj)

21. Słowa Jezusa są duchem i życiem

Jezus powiedział do wątpiących w prawdziwość Jego słów uczniów: „Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem”. (J 6,63) Zbawiciel powiedział te słowa do uczniów, którzy planowali odejść od Niego, bo ich gorszyło Jego nauczanie o niezwykłym pokarmie, którym będzie On sam, Jego Ciało i Jego Krew. Widząc ich zgorszenie i różne wątpliwości, Jezus zapewnił ich, że wypowiedziane przez Niego słowa nie są bezsensownym mówieniem, lecz „duchem i życiem” (J 6,63). Mówiąc to, Jezus chciał ich skłonić do poważnego zastanowienia się, zanim Go opuszczą. Jeśli to zrobią, to odejdą od Tego, którego słowa są „duchem i życiem” i dają nam życie nadprzyrodzone podobnie, jak dusza daje życie ciału. „Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem”. (J 6,63) Sens wypowiedzi Jezusa może być następujący: Jak dusza ludzka, czyli duch ludzki, ożywia nasze materialne ciało, tak Jego słowo ożywia nadprzyrodzonym życiem naszą duchową duszę. To nie ciało materialne ożywia naszą duszę, lecz przeciwnie – dusza połączona z ciałem ożywia je. Kiedy dusza odłącza się od ciała, człowiek umiera i jego materialne ciało staje się martwymi zwłokami. Nie ma w nim życia, bo opuścił je ożywiający duch ludzki, czyli dusza. Martwe ciało na „nic się już nie przyda”, dlatego chowa się je w grobie. Aby ciało mogło ożyć, musiałoby się ponownie złączyć ze swoją duszą. Tego jednak nie potrafi uczynić, be jest martwe, niezdolne do żadnego działania. Podobnie dusza ludzka, chociaż żyje po śmierci człowieka, nie potrafi się własną mocą połączyć ze swoim ciałem, od którego się odłączyła przez śmierć. Zdolność ponownego połączenia się z ciałem i ożywienia go otrzyma od Boga dopiero w dniu powszechnego zmartwychwstania ciał. Tak więc dusza daje życie materialnemu ciału, ożywia je. Czegoś podobnego – lecz znacznie większego – dokonuje w naszej duszy słowo wypowiedziane przez Jezusa. Dla naszej duszy Jego słowo staje się „duchem i życiem”, podobnie jak nasza dusza jest duchem ożywiającym dla naszego materialnego ciała. Jak dusza ludzka potrafi ożywić materię i uczynić z niej żyjące ludzkie ciało, tak słowo Jezusa, czyli słowo Boże, może napełnić życiem Bożym ludzką duszę. Jeśli słowo Boże zostanie przyjęte przez wiarę, to ożywia duszę nowym życiem, które po śmierci staje się wiecznym zbawieniem, czyli pełnią szczęścia w Bogu, we wspólnocie zbawionych. Nazywając swoje słowa „duchem” i „życiem” Jezus dał do zrozumienia wątpiącym w Niego i planującym odejść od Niego uczniom, że jeśli odrzucą Jego pouczenia i odejdą od Niego, to nie pozwolą się ożywić przez Jego słowo, które więcej potrafi zdziałać dla naszego ducha niż nasza dusza dla ciała. Jeśli odrzucą życiodajne słowa Jezusa, to staną się martwi jak ludzkie zwłoki, od których odłączyła się dusza. Nazywając swoje słowa „duchem” i „życiem”, Jezus zwraca się nie tylko do uczniów, którzy zamierzali Go opuścić po pouczeniach dotyczących Eucharystii. Kieruje je do każdego z nas, gdyż chce, abyśmy traktowali Jego słowa jako „ducha” ożywiającego nasze dusze, jako „ducha” wlewającego w nie życie wieczne, jako „słowa życia wiecznego” (J 6,68). Jezus chce nas ożywiać i odżywiać swoim słowem, swoim Ciałem i swoją Krwią. (Więcej o duchu i duszy ludzkiej tutaj)

22. Jezus mówił prawdę wierzącym i niewierzącym

Zbawiciel dobrze wiedział, że pośród otaczających Go ludzi niektórzy nie wierzą Niego. Dlatego powiedział: „Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać”. (J 6,64) Charakterystyczne dla Jezusa jest jednak to, że chociaż dobrze znał brak wiary niektórych słuchaczy, rozmówców i uczniów, to jednak nie zmienił swojego nauczania. Więcej jeszcze, dorzucał do trudnych prawd inne trudne prawdy nawet wtedy, kiedy słyszał szemranie i zauważał zgorszenie. Wszystkim przekazał całą prawdę o Sobie jako chlebie z nieba i o swoim Ciele i Krwi, które będą pokarmem i duchowym napojem. Ciągle przypominał o konieczności wiary w Niego. Nie starał się dostosowywać do pełnych pychy i racjonalizmu umysłów. Nie odwołał ani jednego wypowiedzianego przez Siebie słowa, chociaż widział zdziwienie słuchaczy, ich szemranie i zgorszenie. Powiedział to, co miał powiedzieć. Podał prawdę o przyszłej Eucharystii, chociaż była trudna do przyjęcia. Przekazał prawdę i każdemu dał możliwość dobrowolnego przyjęcia jej lub odrzucenia. Do niczego nie zmuszał.

23. Nie tylko przyciągani przez Ojca przychodzili do Jezusa

„Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca.” (J 6,65) Nikt nie może przyjść do Jezusa z prawdziwą wiarą, jeśli mu w tym nie pomoże Ojciec niebieski. Jezus powiedział te słowa do różnych otaczających Go osób, które przyszły do Niego. A zbliżali się do Chrystusa ludzie z różnych powodów. Jedni szli do Niego z wiarą, gdyż posłuchali wezwania Ojca, który w głębinach ich serca lub w inny sposób przyciągnął ich do Swojego Syna. Ale szli do Jezusa również tacy, których nie Ojciec przyciągał, lecz ludzka ciekawość, pragnienie rzeczy nadzwyczajnych, różnych niezwykłych przeżyć, przyziemnych korzyści, takich jak darmowe karmienie cudownie rozmnażanym przez Jezusa pokarmem. Przyszedł kiedyś do Jezusa pewien człowiek, który – zamiast zbawczej nauki – pragnął, by skłonił brata do podzielenia się spadkiem (Łk 12,13). Do Jezusa przychodzili często faryzeusze i uczeni w Piśmie, pociągani bardziej przez szatana i nienawiść niż przez Ojca niebieskiego. Ci nie szukali w Nim zbawienia, lecz dążyli do odciągnięcia od Niego ludzi, do skompromitowania Go i skazania na śmierć. Różne zatem były motywy przychodzenia do Jezusa, tak jak obecnie różne są motywy szukania kontaktu z kapłanami. Jedni idą do nich, by usłyszeć słowo Boże, wskazówki, jak dobrze ułożyć życie i osiągnąć zbawienie. Idą do nich, aby dzięki ich posłudze otrzymać od Boga łaski sakramentalne, przebaczenie grzechów. Ale istnieje pewna grupa ludzi, których posługa kapłańska wcale nie interesuje. Nie przychodzą więc do nich w poszukiwaniu umocnienia wiary i łask sakramentalnych. Istnieje grupa naciągaczy, którzy idą do nich po wsparcie materialne, chociaż mogliby zapracować uczciwie na swoje utrzymanie. Może istnieć jeszcze wiele innych powodów, dla których ludzie szukają kontaktu z kapłanami – nawet po to, by ich skompromitować i poniżyć w oczach ludzi. Podobnie było za czasów przebywania Jezusa na ziemi. Z różnych powodów szukano Go. Nie zawsze przychodzono z powodu posłuszeństwa Ojcu, który wzywał do przyjścia do Jezusa z wiarą po to, by otrzymać łaskę zbawienia: życie wieczne. Dlatego właśnie Jezus powiedział do tych, którzy Go szukali, ale nie wierzyli w Jego słowa, gdy mówił o chlebie z nieba, o karmieniu swoim Ciałem i gaszeniu duchowego pragnienia swoją Krwią: „Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca.” (J 6,65) Chciał przez to skłonić tamtych ludzi i nas do tego, byśmy szli do Jezusa, szukając rzeczy dobrych i pożytecznych, przede wszystkim – zbawienia.

24. Pierwsze rozłamy wśród uczniów Jezusa

„Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło.” (J 6,66) Odeszli ci, którzy nie uwierzyli w prawdziwość słów Jezusa o nadzwyczajnym chlebie i napoju: Jego Ciele i Krwi. Można powiedzieć, że to był pierwszy podział formującego się Kościoła Chrystusowego. Uczniowie, którzy nie uwierzyli w Eucharystię, odłączyli się od tych, którzy przejęli z wiarą słowa Jezusa. W historii też było wielu uczniów Chrystusa, którzy odłączyli się od kościoła katolickiego między innymi z powodu jego nauczania o Eucharystii jako realnym Ciele i Krwi Chrystusa i o uobecnianiu się w niej Ofiary krzyżowej Zbawiciela. Ponadto ciągle istnieją kościoły chrześcijańskie, które wierzą w Eucharystię, jednak sakrament ten ich nie jednoczy w pełni, bo nie chcą go wspólnie celebrować. Nie chcą się zjednoczyć przy jednym Stole Eucharystycznym. Nie potrafią nawet ustalić jednej daty Wielkanocy, aby przynajmniej wtedy wspólnie obchodzić – głównie w czasie sprawowania Eucharystii – tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa: tajemnicę naszego zbawienia. Ci uczniowie-chrześcijanie zaliczają się do tych, którzy nie słuchają w pełni Jezusa. On bowiem pragnął i nadal pragnie jedności swoich uczniów i modlił się o nią: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno”. (J 17,11) Niestety, na zbyt wielu chrześcijanach te przejmujące słowa modlitwy naszego Zbawiciela nie robią już najmniejszego wrażenia, zobojętnieli bowiem na pragnienia Jego Serca. (Więcej o jedności Kościoła i jej braku tutaj)

25. Szanowanie wolności ludzkiej przez Jezusa

Jezus wiedział, że nikt nie może stać się Jego prawdziwym uczniem z przymusu, bez własnego świadomego i dobrowolnego wyboru, który dokonuje się w głębinach duszy. Dlatego po odejściu wielu uczniów Zbawiciel zwrócił się do swoich Apostołów, do Dwunastu, z zapytaniem: „Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.” (J 6,67-69) Odpowiedź Piotra bardzo różniła się od wypowiedzi tych, którzy wcześniej rozmawiali z Jezusem i dla których Jego słowa były „trudną mową”, której nie można słuchać. Piotr – który zapewne tak jak inni nie rozumiał w pełni pouczeń dotyczących przyszłej Eucharystii – nie odrzucił słów Jezusa. Uznał, że „są duchem i życiem” (J 6,63), że są „słowami życia wiecznego”. W imieniu tych, którzy pozostali przy Jezusie, powiedział: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego”. (J 6,68) Szymon Piotr wyznał w imieniu własnym i pozostałych uczniów wiarę w Jezusa. Powiedział: „A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.” (J 6,67-69) I nie odszedł od Niego. Nie oddalili się od Chrystusa także pozostali Apostołowie. Nie odszedł od Jezusa nawet Judasz, w którego sercu coraz bardziej dojrzewały nikczemne plany w odniesieniu do Niego. (Więcej o wolnej woli człowieka tutaj)

26. Judasz nazwany przez Jezusa diabłem

Przerażającym stwierdzeniem Jezusa kończą się opisane przez św. Jana Ewangelistę Jego pouczenia o Eucharystii i rozmowy, które zakończyły się odejściem wielu uczniów od Niego. Zbawiciel stwierdził, że Judasz jest diabłem. Powiedział do swoich najbliższych uczniów: „Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać.” (J 6,64) „Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem. Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem – jeden z Dwunastu – miał Go wydać”. (J 6,70-71) Jezus dał szansę odejścia od Niego planującemu zło apostołowi, kiedy zapytał wszystkich Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,67). Ten jednak, który został przez wiedzącego wszystko Jezusa nazwany diabłem, nie skorzystał z przedstawionej mu możliwości. Wolał pozostać przy Nim, przy swoich planach i zdradzić Go. (Więcej o Judaszu tutaj)

(Omówienie prawd wiary dla małych dzieci można znaleźć tutaj)

Autor komentarza: ks. Michał Kaszowski



Tytuły rozważań